poniedziałek, 10 września 2012

Dzień 3.

Noc była średnia, dziecię nie dokazywało specjalnie, ale mogłoby spać. Nie szkodzi, gdy uśmiecha się do mnie, to wszystko mija, każdy ból, nie ma już zła, ani smutku. Jego oczka sprawiają że miłość wylewa się ze mnie.

Waga: 76,2 - 5.09

Data kolejnego ważenia: 12.09

Bilans:

8.00 2 kanapki chleba pszennego z pastą sojową pomidorową
kawa zbożowa z mlekiem sojowym
50 brzuszków
spacer z dzieciem w chuście <7 kg!> plus zakupy w plecaku ok 5 kg. 1 godzina
prasowanie 45 minut <a to tylko dwa prania :P >
13.00 ryż gotowany na mleku sojowym z jabłkami z cynamonem i odrobinką cukru zapiekany w piekarniku - średni talerz.
herbata zielona, herbatka na laktacje
woda, dużo wody
17.00 marchewka na surowo
19.00 <sic!> średnia miseczka (dwie garści ) musli tropikalnych nestle z odrobiną mleka sojowego.
herbata/woda/herbata/woda...

Za namową Karen klik zrobiłam zdjęcia i będę robić co miesiąc. Nie dla osób o słabych nerwach i wysokim poczuciu estetyki. Jak coś, ostrzegałam. zdjęcia w zakładce "ja i moje cele"



Ależ mi się chce spać, dziecię w nocy dało popalić. Zresztą w dzień też, mały ssak nie chciał spać, nic a nic. Ah ależ się namęczyłam. Obiad ugotowałam cudem go zabawiając. Spacer w chuście do sklepu oczywiście jak zwykle wywołał zdziwienie na twarzach wszystkich. Czy to takie dziwne na prawdę? Dla mnie to mega wygodne.

Powód dla którego nie warto się obżerać: szkoda pieniędzy, a zamiast na słodycze można zbierać na coś innego. Na wakacje, albo na jakiś ciuch. Obojętne. Ja zbieram na wakacje, ale z nie jadania słodyczy może będę odkładać na buty? Czy jakąś torebkę, chciałabym jakąś oryginalną, do ręki ale i na ramię. Może brązową albo musztardową. :) Ah marzenia.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz